Kupała 2020

Patrzę w kalendarz i nie dowierzam własnym oczom. 1 lipca! Od Kupały minęły prawie 2 tygodnie, a wydaje się, jakbym dopiero wróciła do domu… Ale cóż to była za Kupała!
Zaczęłyśmy w piątek, w Gdyni, warsztatami Anatomy in Motion prowadzonymi przez Karolinę Gełdon z Holistic Flow.

 

Kilka godzin pracy, nauki i poszerzania perspektywy w obszarze, który nas połączył – tak, tak, o gimnastyce mówię 😉 Karolina, jako fizjoterapeutka, rzuciła nam nowe światło na ćwiczenia, spojrzeliśmy uważniej, jak pracują poszczególne obszary mięśni, jak wpływają na siebie nawzajem. A że wiedzy o ciele nigdy dość, to spotkanie (chociaż pierwsze) nie było ostatnim. Za jakiś czas ponownie spotkamy się w Gdyni, by rozwijać się – a to wszystko z myślą o Was, drogie Ćwiczące 🙂

Będąc w Gdyni, nie można było odpuścić wypadu nad morze, więc po zajęciach udałyśmy się do uroczej knajpki tuż przy plaży. Widoki piękne, niestety ulewa pokrzyżowała nam plany dłuższego spaceru, kąpieli i ćwiczeń na piasku. Nie pozostało nam nic innego, jak po posiłku ruszyć do Koziej Góry, bowiem to tam miałyśmy zarezerwowane noclegi na ten magiczny czas przesilenia letniego.


Kupałę obchodziłyśmy w nocy z soboty na niedzielę. Od rana wybieranie miejsca na ognisko, plecenie wianków, spacery, rozmowy i muzyka. Byłyśmy w fajnym miejscu – kilka stawów, a niedaleko jezioro. Skoro pogoda w Gdyni pokrzyżowała plany, tu nie mogłyśmy odpuścić kąpieli i relaksu za nią płynącego. Ach! No i gimnastyka! Nasza świeżo upieczona Instruktorka – Małgorzata Szychowska – miała okazję poprowadzić nam zajęcia (a wiedzieć musicie, że prowadzenie zajęć doświadczonym instruktorkom, to prawdziwe wyzwanie!). Gdy zbliżał się wieczór, gdy powoli zaczynałyśmy myśleć o ognisku, nadciągnęły czarne chmury przynosząc nam ulewę. Prawdziwe oberwanie chmury! Nie mogłyśmy przepuścić takiej okazji, wyskoczyłyśmy z ubrań i zaczęłyśmy tańczyć w deszczu! Uwielbiam to uczucie, gdy deszcz spływa po ciele, gdy przyroda nas otula… polecam spróbować, gdy tylko nadarzy się okazja 🙂 Spontaniczne tańce w deszczu, dość szybko zamieniły się w ćwiczenie gimnastyki w kręgu. Doświadczyłyście kiedyś świata dolnego w kałuży na trawie? 😀 … Deszcz długo nie ustawał, było bardzo wodniście, więc tegoroczne ognisko przybrało bardziej “ugrzecznioną” formę – musiał wystarczyć nam kominek. Były tańce, śpiewy, rozmowy… aż nadszedł moment pożegnania uplecionych wianków. A to nastąpiło na dwa sposoby – część kobiet swoje wianki spaliła w ogniu, część zaś wyruszyła w nocy na poszukiwanie jeziora, by puścic wianki na wodzie. Wyprawa ta zajęła dziewczynom kilka godzin i wróciły do czekających na nie koleżanek tuż przed świtaniem.

Niedzielny, dość późny, poranek był zaś czasem pożegnań i wyjazdów.
I tak Kupała 2020 przeszła do historii…

Anita Banaszek

Dodaj komentarz